wtorek, 6 listopada 2012
Nafta kosmetyczna
Moje włosy rosną baaaaaaaaardzo powoli :/ próbowałam już różnych metod o których będę wspominała w przyszłości, ale na chwilę obecną skupię się na nafcie :)
Są różne rodzaje nafty, np. z olejkiem rycynowym, rumiankiem, czysta nafta, czy tak jak w moim przypadku z witaminami A i E.
Krótka charakterystyka:
- konsystencja - płynna, klarowna
- kolor - bezbarwna
- zapach - osobiście lubię ten zapach- miły dla nosa, nie duszący
Moje zdanie:
Tak jak wspomniałam na początku, moje włosy rosną bardzo wolno, co doprowadza mnie do szału. Z racji tego że mam kręcone włosy, często wypadają, łatwo można je poszarpać, a co gorsza, czesanie na sucho jest wykluczone, bo na grzebieniu zostają całe kule włosów.
Po znalezieniu tego cuda, zaczęłam eksperymenty.
Na początku nakładałam na umyte, wilgotne włosy maskę : 1 żółtko i 2 łyżki nafty. Robiłam to przez miesiąc, raz w tygodniu. Efekt - włosy wysuszone - pomimo żółtka (nafta wysusza a kręcone włosy same w sobie są suche więc efekt był masakryczny - siano na głowie). Przyrost? Taki sobie.
Następnie zaczęłam dodawać więcej substancji nawilżających, np. olej jojoba, słodkie migdały, oliwa z oliwek itd. I coś zaczęło działać.Robiłam to przez miesiąc, raz w tygodniu. Efekt: włosy nawilżone i bardziej "opanowane". Przyrost - taki jak poprzednio, czyli taki sobie.
Na dzień dzisiejszy, dwa razy w miesiącu stosuję maskę - 2 łyżki nafty i olejku jojoba, łyżka olejku rycynowego i oliwy z oliwek. Wmasowuję to dokładnie w skórę głowy (masaż skóry głowy), a następnie nakładam na całą długość. Całość pod folię, ręcznik i spać!
Niedługo napiszę coś o eksperymentach na włosach, bo było tego baaaardzo dużo :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz